Droga do niepodległości
Pełną niepodległość Sokólszczyzna odzyskała dopiero w kwietniu 1919 r. Wtedy to wojsko niemieckie ostatecznie opuściło Sokółkę. Dopóki to jednak nastąpiło już 11 listopada 1918 r. Niemcy w popłochu wyjechali z miasta, by po kilku dniach do niego powrócić. Nie mogli bowiem pozwolić sobie na oddanie powiatu w ręce polskie, gdyż ten znajdował się na trasie przeprowadzanej do Prus ewakuacji wojsk niemieckich z frontu wschodniego.
Po powrocie Niemcy w akcie „zastraszenia i zdyscyplinowania mieszkańców Sokólszczyzny” rozbroili POW i uwięzili kilku jej członków, których następnie w trybie doraźnym skazali na karę śmierci wykonaną natychmiast.
Kilkudniowa nieobecność wroga pozwoliła sokólszczanom na stworzenie polskiej władzy administracyjno-wojskowej składającej się z lokalnych członków POW na czele z dowborczykami: kpt. Władysławem Borowskim i ppor. Antonim Grasewiczem. W poszczególnych gminach powiatu sokólskiego, głównie w oparciu o instytucje kościelne, bardzo szybko zaczęły powstawać komitety parafialne działające na rzecz przyłączenia tych terenów do odrodzonej Polski. Pierwszą, dającą przykład kolejnym, była gmina Dąbrowa Białostocka. Złożonych tu wówczas z urzędu wójta i sołtysów z czasów okupacji zastąpiono nowymi ludźmi.
Choć po powrocie Niemcy w akcie „zastraszenia i zdyscyplinowania mieszkańców Sokólszczyzny” rozbroili POW i uwięzili kilku jej członków, których następnie w trybie doraźnym skazali na karę śmierci wykonaną natychmiast, to nie mogli już nie liczyć się ze zmianami jakie dokonały się w powiecie. Starając się załagodzić sytuację i porozumieć się z lokalną społecznością podjęli pertraktacje z komitetami parafialnymi. Dnia 18 grudnia 1918 r. efektem rozmów było porozumienie o utworzeniu Rady Powiatowej złożonej z przedstawicieli poszczególnych gmin, do której zgodnie z wolą Niemców weszło dwóch prawosławnych i dwóch Żydów. Na czele osiemnastoosobowej Rady, w ramach której powołano czteroosobowe prezydium, stanął inż. Marian Baehr z majątku Makowlany. Cała administracja cywilna, z wyjątkiem zarządu koleją, znalazła się tym sposobem w polskich rękach. Współpracowała ona w konspiracji przed Niemcami z rządem odrodzonego państwa polskiego, od którego otrzymywała wsparcie finansowe w postaci pożyczki na zaspokojenie potrzeb powiatu. Znaczne zasługi w tym dziele miał jeden z mieszkańców dąbrowskiej gminy – Nikodem Henryk Hryckiewicz.
Na rzecz „małej ojczyzny” i Polski
Urodzony w chłopskiej rodzinie 23 marca 1891 r. we wsi Nierośno powiatu sokólskiego. Kształcił się w wileńskim gimnazjum (tu w 1905 r. zorganizował strajk uczniów), a następnie w średniej szkole chemicznej w Wilnie. W 1914 r. uzyskując dyplom inżyniera ukończył Politechnikę w Nowoczerkasku. Po studiach pracował w Petersburgu w firmie budowlanej, skąd w 1916 r. przeniósł się do Soczi, gdzie był przedsiębiorcą przy powstającej Kolei Czarnomorskiej. Podczas I wojny światowej aktywnie działał w wielu organizacjach polskich. W rodzinne strony powrócił po traktacie brzeskim. W listopadzie 1918 r. zaangażował się na rzecz likwidacji administracji niemieckiej i przez Komitet Parafialny w Dąbrowie Białostockiej został wybrany wójtem tejże gminy. Przy jego udziale uruchomiono sokólską Radę Powiatową, a on sam został zastępcą naczelnika powiatu i odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa.
Rozwijał swoją działalność zawodową związaną z branżą budowlaną. Jej też się oddał w końcówce lat dwudziestych, (...). To oddanie widoczne było w licznych wynalazkach, których był autorem, i które sprawiły, że zapisał się jako znakomity inżynier w historii budownictwa.
Również z jego inicjatywy odbyła się zbiórka pieniędzy wśród mieszkańców Ziemi Sokólskiej na odrodzone Wojsko Polskie. Zebrane środki w styczniu 1919 r. osobiście przekazał Józefowi Piłsudskiemu. Kiedy po wyjściu Niemców z powiatu ojcowizna Hryckiewicza znalazła się w granicach Polski i w maju 1919 r. zapadła decyzja o przeprowadzeniu 15 czerwca tr. wyborów do Sejmu Ustawodawczego postanowił zawalczyć o mandat – z powodzeniem – w okręgu nr 33 obejmującym miasto Białystok oraz powiaty: białostocki i sokólski. W kadencji tej musiał się zapisać dobrze, skoro w 1922 r. wyborcy ponownie wybrali go na posła (tym razem jednak nie dokończył kadencji – w związku z oskarżeniami „o nadużycia władzy” mandat jego został wygaszony).
W międzyczasie działał też społecznie na Sokólszczyźnie. Był: prezesem różanostockiego kółka rolniczego, członkiem zarządu Stowarzyszenia Rolniczo-Handlowego „Rolnik” w Sokółce, czy członkiem sejmiku powiatowego. Obok tej aktywności rozwijał swoją działalność zawodową związaną z branżą budowlaną. Jej też się oddał w końcówce lat dwudziestych, wycofując się ostatecznie z czynnego życia politycznego, i pozostał „wierny” niemal do śmierci w 1977 r. To oddanie widoczne było w licznych wynalazkach, których był autorem, i które sprawiły, że zapisał się jako znakomity inżynier w historii budownictwa. Ciężko pracując miał zawsze na względzie dobro ojczyzny. O nią walczył w czasie II wojny światowej, jako członek Armii Krajowej, i po jej zakończeniu, odbudowując kraj przy pomocy własnej firmy budowlanej (m.in. Południowe Zakłady Jedwabnicze w Łodzi). Można śmiało stwierdzić, że jego mottem życiowym (choć życie go gorzko doświadczyło – śmierć żony w 1940 r. i 15-letniego syna w Powstaniu Warszawskim) była „niezmordowana praca dla Polski”.