Wojenko, wojenko cóżeś uczyniła,
Żeś biednych Polaków na Pertrix rzuciła!
In die Reihe! – ryczy byk co siły,
Żeby wybiegł z baraku kto cały i żywy.
Niedobrze majstrowa patrzy, niby sowa,
Żeby nikt przy pracy nie powiedział słowa.
Nieraz majster krzyczy, my się nie boimy
I choć pracujemy, alarmu prosimy.
My wierzymy mocno, nam się nic nie stanie,
Z berlińskiej fabryki gruz się pozostanie.1
Te słowa do popularnej melodii ułożyła polska pracownica przymusowa fabryki baterii firmy Pertrix GmbH w Berlinie. W chwili zakończenia II wojny światowej jej los na terenie Berlina dzieliło ok. 370 tys. niewolniczo pracujących cywilów i jeńców wojennych. Znaczną ich część stanowili Polacy. Co ciekawe, do dzisiaj zachował się zaledwie jeden, spośród setek wówczas funkcjonujących, obóz dla robotników przymusowych (mieści się w berlińskiej dzielnicy Treptow-Köpenick). Obecnie znajduje się tam siedziba Centrum Dokumentacji Pracy Przymusowej Berlin-Schöneweide.
Trudny koniec wojny
Koniec wojny dla wszystkich zaludniających wówczas Berlin – w przypadku robotników przymusowych przecież nie z własnej woli – naznaczony był nieustającymi bombardowaniami i ostrzałem artyleryjskim. Mimo spadających bomb i pocisków artyleryjskich robotnicy codziennie musieli opuszczać swoje baraki i maszerować do miejsca pracy, czasami wiele kilometrów.
Takie przeżycia stały się udziałem pochodzącej z Łodzi Wandy Tworkiewicz, która na tzw. roboty wywieziona została w 1943 r. Po pobycie w obozie w Brandenburgii trafiła początkowo do obozu dla robotników przymusowych Berlin-Johannisthal, a następnie Schönefeld. Codziennie musiała pokonać piechotą ponad 10 km w drodze do pracy w fabryce samolotów Henschel. Zanim jej obóz został wyzwolony 23 kwietnia 1945 r., tak wspominała jeden z nalotów:
„Na urodziny Hitlera, 20 kwietnia, nadleciały samoloty aliantów i zrzuciły nad naszymi fabrykami ulotki. Krążył wśród nas dowcip, że na urodziny Hitlera nie zrzucają bomb, tylko ulotki”.2
Zrzucane nad Berlinem ulotki były elementem wojny psychologicznej prowadzonej przez aliantów, mającej osłabić morale niemieckich żołnierzy. Ludność cywilną, w tym robotników przymusowych, starano się namówić do przerwania pracy i stawiania oporu. Było to o tyle istotne, że wiele tysięcy robotników przymusowych skierowanych zostało do budowy barykad, kopania rowów przeciwczołgowych i odgruzowywania arterii komunikacyjnych w mieście. Posiadanie takiej ulotki groziło robotnikom nawet śmiercią.
„Paliły się nawet kamienie”
Przebywająca w obozie firmy AEG przy ul. Beusselstrasse piętnastoletnia wówczas Wanda Popiółkowska (po mężu Korpaczewska), zwykle zajmowała się sprzątaniem baraków robotników. Ponieważ obóz zlokalizowany był nie tylko w pobliżu fabryki produkującej na potrzeby armii, ale również niedaleko dużego węzła kolejowego w dzielnicy Moabit, doświadczyła szeregu nalotów. Były one tak częste, że nauczyła się rozpoznawać, kiedy bombardują Anglicy, kiedy Amerykanie, a kiedy Rosjanie. W nagranej relacji podzieliła się swoimi przeżyciami z tamtych dni. Opisała wrażenie kołysania się schronu podczas nalotu, tak jakby spadające wokół bomby wywoływały wielkie fale morskie. Zapamiętała szczególnie pozbawiające oddechu tumany wdzierającego się wszędzie pyłu i dymu. Po jednym z nalotów, kiedy „paliły się nawet kamienie” – jak to plastycznie określiła – została wraz z innymi osobami przysypana w schronie ziemią. Zanim udało się wydostać na zewnątrz, pomyślała, że to miejsce może stać się jej grobowcem.3
Nie wszystkie obozy posiadały schrony przeciwlotnicze z prawdziwego zdarzenia. Najczęściej były to wykopane za barakami rowy, umocnione deskami i przysypane ziemią. W relacji Kazimiery K. miejsce to było zimne, duszne i ciemne, a oprócz spadających bomb słychać było tylko modlące się głosy4.
Obronić się przed śmiercią!
Bombardowania aliantów były dla uwięzionych w pułapce oblężonego Berlina robotników przymusowych, z jednej strony nadzieją na rychły koniec wojny i powrót do domów – jak wspominał Jeremiasz Krzesiński: „Berlin płonął! Nareszcie!”5 – a z drugiej strony niosły codzienne, namacalne zagrożenie życia. Jak pisze tenże Krzesiński:
„Jakież to tragiczne. Świadomość śmierci! Teraz, kiedy koniec Trzeciej Rzeszy był tylko kwestią czasu. Postanowiłem bronić się przed śmiercią. Wszelkimi możliwymi i dostępnymi sposobami, za wszelką cenę”.
Ostatnie dni przed upadkiem III Rzeszy stały się więc walką o zachowanie zdrowia i życia wobec zbliżającego się końca koszmaru. Tak zapamiętał ten czas – ostatnie dni niewoli –robotnik przymusowy Euzebiusz Wiktorski:
„Przed wkroczeniem Armii Czerwonej większość ludzi została wysłana do kopania okopów i innych prac poza fabryką. Ci, którzy zostali w zakładach, demontowali, konserwowali i zatapiali lepsze maszyny w kanale” 6
Wanda Korpaczewska doskonale zachowała w pamięci głód, którego nie mogła zaspokoić podawana w obozie rozgotowana brukiew. Brak było również wody, ubrania i przede wszystkim bezpiecznego dachu nad głową. Codzienność kobiet, mężczyzn, a także dzieci, zmuszanych do niewolniczej pracy to nie tylko strach przed bombami, ale też przed niemiecką ludnością cywilną, która często – z obawy przed aktami zemsty – mordowała robotników przymusowych i już uwolnionych więźniów obozów koncentracyjnych.
***
Samo nadejście Armii Czerwonej poprzedzały czasami prawdziwe, a często wyolbrzymione wiadomości o jej okrucieństwach. Wanda Korpaczewska zachowała w pamięci rozpuszczoną w obozie plotkę o tym, że przygotowujący się do szturmu na fabrykę AEG Rosjanie, przed frontem swoich wojsk popędzą robotników. Dlatego wykorzystując chaos walk, wraz z kilkoma innymi osobami różnych narodowości (oprócz Polaków, również Czechów i Włochów), uciekła z obozu. Udało się jej szczęśliwie wydostać z Berlina i wrócić do Polski już wiosną 1945 r.
Wydaje się, że największym dramatem wielu polskich robotników przymusowych, którzy przeżyli koszmar tzw. operacji berlińskiej, był powstały zaraz po wyzwoleniu dramatyczny wybór – czy wracać do ojczyzny?
1 https://www.zwangsarbeit-archiv.de/pl/sammlung/biografien/emilia-b/index.html, dostęp 30.04.2021 r.
2 https://www.zwangslager-berlin-1945.de/en/april/20/, dostęp 30.04.2021.
3 Wanda Korpaczewska, AHM_3254, relacja ze zbiorów Ośrodka KARTA i Domu Spotkań z Historią.
4 S. Hodorowicz Knab, Naznaczone literą „P”. Polki jako robotnice przymusowe w III Rzeszy 1939-1945, Kraków 2018, s. 386.
5 J. Krzesiński, Deportacje dzieci pabianickich na roboty przymusowe do Niemiec w latach 1941-1945. O tych, którym skradziono dzieciństwo, Łódź 2007, s. 71.
6 https://www.dw.com/pl/robotnicy-przymusowi-w-dniu-kapitulacji-berlina-koniec-ale-jeszcze-nie-po-wszystkim/a-53305905, dostęp 30.04.2021).