Żarty mają działanie uwalniające, zwłaszcza te polityczne. Świetnie wiedział o tym Stalin, który w swoim państwie wprowadził drakońskie kary za drwiny z systemu komunistycznego i z jego przywódców. Po jego śmierci atmosfera strachu wracała jeszcze nie raz, np. na Węgrzech po stłumieniu Powstania w 1956 r., czy w Czechosłowacji po zdławieniu Praskiej Wiosny w 1968 r. W grudniu 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, atmosfera także była fatalna. Oficjalna propaganda zohydzała Solidarność, pod niebiosa wynosząc cnoty Wojska Polskiego i przywódców kraju. Ale chociaż reżim Jaruzelskiego miał dość sił, by przeprowadzić zamach stanu, to nie potrafił powstrzymać fali drwin.
Oficjalna propaganda zohydzała Solidarność, pod niebiosa wynosząc cnoty Wojska Polskiego i przywódców kraju. Ale chociaż reżim Jaruzelskiego miał dość sił, by przeprowadzić zamach stanu, to nie potrafił powstrzymać fali drwin.
I za to cię lubię, Jaruzelskij!
Na polskich ulicach nie żałowano sobie zatem dowcipów. Jednym z ulubionych tematów była uległość wykazywana przez przywódcę Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego wobec Moskwy, a przede wszystkim wobec Leonida Breżniewa. W okresie szesnastu miesięcy legalnej działalności Solidarności wywierał on na polskich komunistów silne naciski, grożąc m.in. interwencją zbrojną. Ale przywódca KPZR był nie tylko liderem potężnego państwa – był też człowiekiem niemal zupełnie zniedołężniałym. Stąd też w jednym z dowcipów Breżniew miał wezwać na Kreml Jaruzelskiego:
Nu, Jaruzelskij, nie dbasz o nasze interesy. Jakiś pisarczyk drukuje ci pod nosem propagandę: „Litwo ojczyzno moja…”. A ty szto? – Ależ towarzyszu Breżniew, on już dawno nie żyje…! – I za to cię lubię, Jaruzelskij…!
Czernienko był jeszcze na gwarancji…
Śmierć człowieka jest każdorazowo tragedią. Nie zmienia to faktu, że fala zgonów przywódców komunistycznych w Moskwie w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych, miała ważne znaczenie polityczne i – jako taka – stawała się pretekstem do kpin. Jesienią 1982 r. zmarł po ciężkiej chorobie Leonid Breżniew, a niespełna półtora roku później, w lutym 1984 r. jego następca Jurij Andropow. Ten ostatni publicznie nie pokazywał się już zresztą od połowy roku 1983. W końcu w marcu 1985 r. zmarł ostatni moskiewski matuzalem – Konstantin Czernienko. Ta seria pogrzebów władców Kremla sprowokowała taki żart:
– Ile kosztował pogrzeb Breżniewa?
– Milion rubli.
– Andropowa?
– Pół miliona.
– A Czernienki?
– Nic, Czernienko był jeszcze na gwarancji.
Nie ma co ukrywać, że z fatalnego stanu zdrowia stetryczałego kierownictwa ZSRS w Polsce żartowano bez umiaru. Tym chętniej, że był to śmiech przez łzy, bo to właśnie liderzy komunistycznego mocarstwa wymusili siłowe stłumienie rewolucji Solidarności.
… już zdemontowaliśmy Susłowa
Śmierć dotykała zresztą nie tylko sekretarzy generalnych Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Nie bez kozery rządzącą w Moskwie dyktaturę niedołężnych starców określano jako „gerontokrację”. Gdy w styczniu 1982 r. umarł Michaił Susłow, główny ideolog partii komunistycznej, jego śmierć zbiegła się z nałożeniem przez Ronalda Reagana embarga na eksport produktów hi-tech do ZSRS. Od lat wiadomo było już, że w bardzo kiepskim stanie jest zdrowie Leonida Breżniewa. Stąd wziął się następujący dowcip:
Amerykanie wprowadzając nowe sankcje gospodarcze wobec ZSRS wysłali na Kreml zawiadomienie o wprowadzeniu embarga na części zamienne do Breżniewa. Szybko przyszła odpowiedź z Moskwy: Mamy to w nosie, już zdemontowaliśmy Susłowa.
Przez 5 minut utrzymać buławę…
Nie ma co ukrywać, że z fatalnego stanu zdrowia stetryczałego kierownictwa ZSRS w Polsce żartowano bez umiaru. Tym chętniej, że był to śmiech przez łzy, bo to właśnie liderzy komunistycznego mocarstwa wymusili siłowe stłumienie rewolucji Solidarności. Dlatego może tak wdzięczne były żarty z wojskowych:
– Jakie trzeba mieć kwalifikacje na marszałka Związku Sowieckiego?
– Przez 5 minut utrzymać buławę i przez 15 minut mocz.
Niech wstanie, kto może …
Kiedy indziej ośmieszano najwyższe gremia partii komunistycznej:
Otwierający sesję plenum KC KPZR wzywa wszystkich obecnych na sali: Niech wstanie kto może, prezydium wniesiemy sami.
W początku 1982 w Polsce powszechnie pytano się:
Ile osób rządzi dziś Związkiem Sowieckim? Rzeczowa odpowiedź brzmiała: Półtorej. Wiecznie żywy Lenin oraz półżywy Breżniew.
Bardzo wdzięcznym tematem żartów była „współpraca” polsko-sowiecka. Obszernie opiewano ją w propagandzie komunistycznej, pisała o niej „Trybuna Ludu”, filmy emitowała Polska Kronika Filmowa i do znudzenia przypominał o niej reżimowy Dziennik Telewizyjny.
Innym bardzo wdzięcznym tematem żartów była „współpraca” polsko-sowiecka. Obszernie opiewano ją w propagandzie komunistycznej, pisała o niej „Trybuna Ludu”, filmy emitowała Polska Kronika Filmowa i do znudzenia przypominał o niej reżimowy Dziennik Telewizyjny. Przy tej okazji nie zapominano także o zohydzaniu przywódców państw wrogich ideologicznie. Na czele listy wrogów ideologicznych reżimy znajdował się amerykański prezydent Ronald Reagan. Nie dziwi zatem związany z tym dowcip:
– Gdy Jaruzelski z Breżniewem jadą na rowerze, to kto pedałuje, a kto kieruje?
– Oczywiście pedałuje Jaruzelski, a kieruje Breżniew.
– A jak wpadną do rowu, to czyja jest wina?
– Oczywiście Reagana!
Za wszelkie niedomagania socjalistycznej gospodarki z uporem godnym lepszej sprawy oskarżano właśnie Amerykanów, a ściślej amerykańskie sankcje wymierzone w PRL i ZSRS. Nie bez kozery jednym z najsłynniejszych monologów kabaretowych lat osiemdziesiątych była „Szeptanka” Bohdana Smolenia, brawurowo wykonana w trakcie kabaretonu opolskiego w 1984 r. Nikczemnej postury kabareciarz mówił wówczas:
Ty, a ten Reagan to jest świnia! On miał mnie żywić i jak ja wyglądam, no! Co on łaskę robi, czy co? Taką gospodarkę rozwalić! I to w szesnaście miesięcy! Aż nie będę na niego głosować!
Smoleń za ostre żarty z komunistycznej propagandy – przypisującej Amerykanom odpowiedzialność za wszystkie problemy komunistycznej ekonomiki – zapłacił zakazem występów estradowych. Na szczęście absurdalne realia systemu przegrały z rzeczywistością – w pięć lat po jego opolskim występie, rozpoczął się demontaż komunizmu w Polsce. Śmiech na pewno pomógł przetrwać najtrudniejsze chwile szarych lat osiemdziesiątych.